poniedziałek, 25 listopada 2013

ANTYŁĄCZNOŚĆ

Zaczerpnięte znikąd
-od tego do tego
Zaczerpnięte stąd
- według podziału seksualności świata
Niezatwierdzone Okoliczności
Na odpowiedź-
pada pytanie

Sens niedocenienia
Właśnie wkroczył
w stałą rzeczywistość
by potwierdzić jej stałą odporność
i nagiąć jej wygadany SYSTEM
Antyłączności


Ogród Czerwonych Tulipanów

Jestem tu na chwilę
Poczuj smak mojego lata

Jak dotyk zielonego spojrzenia
Zrozumieniem koi pąki
kwitnących kwiatów

A kiedy znowu tu będę
Zamienię się z Tobą na
Wyłączność z wiecznością

Zadomowiona otchłaniczna
Siła
Każe mi czuć dużo mocniej
Wymaga ode mnie więcej
Niż jestem w stanie
To pojąć i sobie wyobrazić

Zapragniony Wszechświecie
Gwiazdo czynników
Ponadczasowością
Zintegruj nas
Uczyń jednym

Aksamitny Władco
Słońce mi już nie wystarcza
Promyk nieistotności
Jest teraz moim skarbem

A ja dalej jestem
Dalej czuję
Poznaję
Pływam
W wodzie zgniłych znaczeń
Ocean niebieskości właśnie
Odszedł w rachubę
straconej duszy i jej czasu

A Smak lata zyskał nowe spojrzenie
Na mój Ogród
Czerwonych Tulipanów



Lilia

Turkus dotknął zieleni
wtopił się w blask
płynącego światła
Spokój nie stworzył
już kolejnej fali
Piękne ramiona
zakochały się
w doskonałej bieli
Róż z policzków
zstąpił na blado
brązową ziemię
Migoczące krople perłowej
rosy otoczyły nagą postać
Delikatne stopy poruszyły
beznamiętne powietrze
Nagle:
Fala za falą
Jak?
Zapytała. - Jak to możliwe?
A ruch jej warg
pogłębił siłę wiatru
Dotyk zimna
ożywił szum wody
Ruch jej palców
przyśpieszył nadejście
kwiatu
Szukam miłości. -
Pochyliła głowę i wyszeptała
Początkiem moich poszukiwań
są narodziny tego kwiatu...
 2003


Na równi ze wszystkim w niebieskiej linii
Stoi w przepychu poczucie winy
Uśmiech ma szeroki
Włosy gładkie i miękkie jak u dziecka
A nad nim
Nad moim poczuciem winy
Kąpie się miłość
Jak gdyby nigdy nic
bierze żel cytrusowy
i naciesza nim ciało
A potem wodą z prysznica je spłukuje
Kim jesteś? O co pytasz?
Miłość odeszła. Szuka lata
Tego pełnego przepychu 


 (około 2004)

Miłość na stałe
Miłość na wystawie
Na półkach Wszechświata
Po kolei
Prostopadle
I w pionie
Gwiazdy nie szczytują
Marzą o miłości
Doznają wiosny
Degustują życia
Wpłacają pieniądze na konto
Księżyca
A pozostałe galaktyki
Układają miłość
na wystawie
By wyglądała
jak najpiękniej
jak najmagiczniej


środa, 20 listopada 2013

 *******

Pościeliłam
dwukolorowe
wodne łóżko
zwilżyłam własną śliną
basen bez wodnego natrysku
Wyczyściłam palcami nienarysowany obraz
wyrytą ściernością
Zaplamiłam Ciebie
Niezużytą Miłością
Zaraziłam czas
nowo poznaną
zdolnością
Wydajność się podniosła
I zastąpiła Wszystko

 (Dublin 2007)


Zapytałam ochroniarza
gdzie jest wyjście z klubu

Tłum sztucznych inteligencji
zatorował mi przejście

Piękna i głośna muzyka
przebiła mi płuca
i doszła do serca

Zatrzymałam się
zawisłam w powietrzu
Oczy zaczęły widzieć
dalej od rzęs

Nabrzmiałe od krystalicznej
wody wargi
przykleiły do siebie
namiętność chwili
Gdyby nie ten błyszczyk
wszystko stałoby się inne

Zaślepiona materialistyczną
wizją życia
Postanowiłam zostać
Stać się częścią ceremonii

Ktoś poprosił mnie do tańca
Tańczę choć wolałabym zasnąć
w sypialni
u boku
mojego Anioła
mojego Kosmicznego
Posłańca







Faza wtórna

Stanęłam w pierwotnej fazie
Miniprzestrzeni

Stanowiłam jedność
Z piękną, wysoką, chudą
Boginią Nienaruszalności

Obrzydziłam sobie Siebie
Choć dobrze łączę ze sobą elementy
Trójwymiarowej Ludzkiej hormonogramii

Zostałam źle skierowana
Zwyczajny błąd w sztuce

Jak za twardy cukierek
Niedoszły słodki zaszczyt

Rozkosznie szczytuję
Tylko w wyobraźni
Twoje ręce głaszczą moją niemoc
I ulegają mojej miłości

Tylko w wyobraźni
Podążam z miłości w miłość

I tylko tam
Gości moja faza wtórna







Zapach Księżycowej duszy


Zabiorę Ci z ust zapach wydychanej duszy
Księżycowej dumy
Odbiorę Ci wszystko co dała Ci Żywa Planeta
Czerwienią ugoszczę Cię w moim drewnianym domu
U schyłku nocy
Kiedy Księżyc wedrze się przez oszklone drzwi
Wieczór nadejdzie
a Słońce już nigdy nie zaświeci
w słoneczny dzień
I tylko mała czarna
Sukienka
opleciona sznurem sztucznych pereł
Chanelowym dotykiem
roztopi gwiezdny pył
Będę delikatna
Tylko delikatna
Jak zapach Księżycowej duszy


2013

Jestem inteligentnym Tworem,
a w inteligencji jest próżnia
Półprzeźroczysta poświata
Tknęłam w nią życie
A teraz cierpię

Jest ludzkość. Nie ma ludzkości.
Każda z moich kosmicznych ścieżek
nie wiąże się z Wszechświatem
Jest ludzkość. Nie ma ludzkości.
Kosmiczne kości zostały rzucone

12 oczek, 2 szóstki, 4 trójki
Mnożymy, dodajemy, justujemy
Świat to zło a ja jestem czarną dziurą
Nie należę do Wszechświata
ani do żadnej z miliarda
Okolicznych przestrzeni

Jest dobro. Nie ma dobra.
Jest zło. Nie nie ma zła.
Zło Cię kocha
Dobro wyniszcza
Dobro wymaga od Ciebie niezłomnego posłuszeństwa
Ale zło i tak jest gorsze, bo wymaga samych szóstek

Sześć razy sześć, nie da Ci siedem ani pięć.
Zabawmy się w liczenie
To nie zło sieje spustoszenie
Dobro - jest jak upomnienie
Rzuć kostką
Zrób to teraz. Jestem szóstką podniesioną do potęgi n...
Nigdy się nie skończę...
Dopadnę Cię nawet...
wtedy... jak... zniknie
Kosmos z powierzchni Ziemi

Kości zła właśnie zostały rzucone.
Aż strach nie bać się Stwórcy
Pytanie kto kogo w tej grze
Tak naprawdę stworzył

Jest ludzkość. Nie ma ludzkości.
Kto zagra ze mną w zło
a kto tylko w kości?